Zbyszek przeklinał dzień, kiedy wpisał w wyszukiwarkę Google frazę „szkoła jazdy Poznań” i trafił na ofertę kursu wakacyjnego w innym mieście. Skusił się tym, że nie tylko zrobi kurs na kategorię „D”, ale także pojedzie na upragniony, 14-dniowy urlop.
Miało być tak pięknie… Czternaście dni w miasteczku, gdzie zda za pierwszym podejściem, hotel ze wszystkimi dobrodziejstwami, jakie oferuje współczesny świat, cena promocyjna za kurs i świetni instruktorzy, którzy nauczą bezpiecznej jazdy.
Gdy powrócił do Poznania, był nie tylko bez prawka, ale także bez kasy… Skoro miało być tak pięknie, to co poszło nie tak? O tym za chwilę. Najpierw odpowiedzmy sobie na pytanie, jak wybrać OSK, gdy robi się kurs na autobus, aby uniknąć błędów, które popełnił Zbyszek…
Kierowcą autobusu może zostać osoba, która ukończyła 24. rok życia oraz ma prawo jazdy kategorii „B”. Z kolei zapisu na kurs można dokonać po ukończeniu 23 lat i 9 miesięcy, czyli na 3 miesiące przed 24. urodzinami.
Od tej reguły są wyjątki. Przykładowo funkcjonariusze służb mundurowych (policjanci, strażnicy graniczni i strażacy) mogą uzyskać tę kategorię w wieku 19 lat. Tymczasem wojskowi sięgną po to prawko w wieku 21 lat.
Obywatele nienależący do wymienionych formacji także mogą się ubiegać o wcześniejszą kategorię „D” już w wieku 21 lat. Wystarczy, że mają kategorię „B” oraz zrobią kwalifikację wstępną przyspieszoną lub kwalifikację wstępną.
W pierwszym przypadku podlegają ograniczeniom takim jak przewóz pasażerów na trasach do 50 km. W drugim wariancie zyskują pełne uprawnienia bez obwarowań zobowiązujących do transportu publicznego w promieniu 50 km.
Żeby zrobić prawo jazdy kategorii „D”, należy ukończyć kurs składający się z 20 godzin teorii oraz z zajęć praktycznych w następującym wymiarze:
To jednak nie wszystko. Jeśli planuje się pracę w zawodzie kierowcy autobusu, trzeba zrobić kwalifikację wstępną lub wstępną przyspieszoną. Jeśli już zdobyło się tę kwalifikację w zakresie kategorii „C”, to należy się postarać o kwalifikację uzupełniającą lub uzupełniającą przyspieszoną w zależności od wieku (pierwsza między 21. a 23. rokiem życia, druga po 23. roku życia).
Jedynym prawnym wymogiem jest to, aby zajęcia praktyczne odbywały się na autobusie o minimalnej długości wynoszącej 10 m. Nie istnieją dodatkowe wytyczne, dotyczące chociażby wyposażenia pojazdu.
Tyle w teorii. A jak ta kwestia wygląda w praktyce?
Otóż wiele szkół jazdy prowadzi kursy na pojazdach, które prawie nie odbiegają od minimalnej normy. I tak często jest w użyciu autobus o długości 10,2 m, nierzadko wysłużony i bez nowoczesnych rozwiązań technicznych w zakresie bezpieczeństwa czynnego i biernego.
Chyba nie trzeba dodawać, że te uwarunkowania odbiegają od norm przyjętych przez przewoźników…
Po zdobyciu uprawnień na kategorię „D” kierowcy mają dwie możliwości do wyboru:
Zwykle jest tak, że młody kierowca zdobywa przez jakiś czas doświadczenie na liniach komunikacji miejskiej, a gdy nabędzie wprawy za kółkiem, otwiera się przed nim możliwość pracy w turystyce czy na liniach dalekobieżnych.
Oczywiście istnieje możliwość pominięcia tej pierwszej opcji i wybrania od razu drugiej, ale wiąże się to z odbyciem świetnego kursu w szkole jazdy w Poznaniu, która ma kadrę instruktorów z doświadczeniem za kółkiem autobusu.
Warto nadmienić, że najbardziej atrakcyjne zarobki czekają na kierowców, którzy podejmą pracę w Niemczech czy Norwegii. Chociaż polskie zarobki wypadają blado przy tamtych, są wystarczające, aby wieść godne życie w kraju.
Jeśli chodzi o autokary dalekobieżne lub turystyczne, panują tutaj bardzo wyśrubowane wymagania, jakie stawiają firmy przewozowe. Te wymagania dotyczą wieku oraz wyposażenia tych pojazdów.
Dlatego ich pojazdy znajdują się w przedziale rocznikowym do 7–8 lat, a niektóre firmy ograniczają się wyłącznie do pięcioletnich. W zdecydowanej większości mają one automatyczne skrzynie biegów.
W tych przewozach w zasadzie nie występują autokary o długości zbliżonej do wspomnianych wcześniej 10 metrów. Najbardziej popularne są autokary dwuosiowe z liczbą miejsc siedzących wynoszących około 50 oraz o długości wynoszącej 12 m, a w niektórych przypadkach 13 m. Natomiast autokary trójosiowe i piętrowe osiągają nawet 15 m długości.
Wybierając się na kurs na kategorię „D”, należy:
Wiele OSK twierdzi, że wymóg odbycia 40 czy 60 godzin kursu praktycznego jest zbędny. Argumentują to tym, że przecież na kategorię „C”, gdzie kurs odbywa się na podobnych gabarytach, czyli na autach ciężarowych, wymóg wynosi 20 lub 30 godzin zajęć praktycznych.
Jest to krótkowzroczne spojrzenie na zagadnienie szkolenia, które nie obejmuje istotnego czynnika, jakim jest odpowiedzialność za życie pasażerów, czym nie jest obarczony kierowca ciężarówki. Tymczasem kierowca autobusu odpowiada za swoje życie, za życie każdego pasażera z osobna w przykładowej liczbie 40 lub 60 osób, a także innych uczestników ruchu.
Biorąc pod uwagę powyższe fakty, wymagana liczba godzin nie wydaje się wyimaginowana, ale jak najbardziej odpowiada realiom na drodze. Któż z nas chciałby jechać pojazdem albo co gorsza posłać własne dziecko na wycieczkę szkolną autokarem, za którego kierownicą zasiądzie osoba bez wystarczającej wiedzy i doświadczenia?
Niestety na rynku działa wiele nieuczciwych szkół jazdy, które przeprowadzają kurs praktyczny częściowo na papierze. Tym samym narażają przyszłego kierowcę na konsekwencje prawne wynikłe z faktu, że nie nabył on niezbędnych umiejętności i tym samym pozbawił pasażerów zdrowia lub życia.
Dlatego warto wybrać OSK z Poznania, którego instruktorami są byli bądź czynni kierowcy danej kategorii. Tacy praktycy podzielą się własnym doświadczeniem i wiedzą, a tym samym pomogą uniknąć kosztownych „przygód” na drodze.
Dobry OSK to także ten, który w czasie kursu udostępnia nowoczesny sprzęt, zbieżny z tym, jakim dysponują firmy przewozowe, pozwalający nauczyć się korzystania z dobrodziejstw systemów bezpieczeństwa.
Wróćmy do historii Zbyszka, w której kryje się odpowiedź na powyższe pytanie. Mężczyzna powrócił z „wakacji” rozgoryczony i przeklinał dzień, w którym wybrał ofertę wspomnianego OSK. Otóż okazało się, że spotkało go wiele niedogodności.
Po pierwsze okazało się, że kurs nie wyszedł taniej niż oferty szkół jazdy z Poznania, gdyż co prawda był tańszy, ale Zbyszek musiał także zapłacić za dwutygodniowy pobyt w hotelu, a to przedrożyło tę inwestycję.
Po drugie po zakończeniu kursu mężczyzna nie czuł się przygotowany ani do egzaminu, ani do jazdy po polskich drogach.
Po trzecie, co najgorsze, został oszukany, gdyż odbył zaledwie 40 godzin zajęć praktycznych z wymaganych 60. Tak więc „skrojono” go na 20 godzin, a także pozbawiono egzaminu wewnętrznego i skłoniono, aby podpisał sfałszowane dokumenty, mówiące co innego.
Gdy więc Zbigniew trafił do szkoły jazdy „Prawko” z Poznania i spotkał się z wyższą kulturą kursu oraz podejścia do kursanta, pluł sobie w brodę, że mając pod nosem świetny OSK — który nie tylko nauczył go bezpiecznej jazdy, ale także przygotował do egzaminu — szukał szczęścia gdzieś na drugim krańcu Polski…
Autor: Cezary Drozdowski
Redaktor: Maciej Bukowski
PS Oto, jak możemy Ci jeszcze pomóc: